Rzadko się zdarza, aby publiczność ze wzruszenia płakała. A tak było podczas koncertu Leny Piękniewskiej z zespołem w Szamotułach.
Po zachodzie słońca 27 lipca wirydarz dawnego klasztoru w Szamotułach wypełniła licznie zgromadzona publiczność. – My szamotulanie bardzo przeżyliśmy dwa tygodnie temu pożar starej meblarni. Obiekt ten stworzyła ponad 100 lat temu żydowska rodzina Koerplów. Budynki i inne dobra materialne po Żydach żyjących w sąsiedztwie naszych przodków znikną, ale na zawsze pozostanie to co nosimy w sercach. Myślę, że właśnie z tego powodu Lena Piękniewska stworzyła projekt „Kołysanki na wieczny sen”, który za chwilę państwo wysłuchacie – mówił, zapraszając na koncert Piotr Michalak, dyrektor Szamotulskiego Ośrodka Kultury.


Kiedy Lena pojawiła się na skromnej scenie, zaczarowała ją od pierwszych chwil. Nie tylko pięknym śpiewem, ale też głęboką i wzruszającą interpretacją tekstów i wirtuozerską grą swoich muzyków. „Kołysanki” to projekt poświęcony pamięci polskich Żydów, próba uczczenia ich historii. Dzięki melancholijnym kompozycjom inspirowanych muzyką żydowską, a obracających się w kręgach jazzu, poezji śpiewanej i muzyki akustycznej artystka poprowadziła nas w „tęsknotę za najprawdziwszymi uczuciami”.
– Koncert Leny Piękniewskiej to kolejny strzał w dziesiątkę! Jestem totalnie zachwycona i z tego co słyszałam, to nie tylko ja – mówiła Joanna Majchrzak.
Koncertowi towarzyszyły wizualizacje, których bohaterami byli Żydzi w okresie przed zagładą. Bowiem „Kołysanki na wieczny sen” to chęć powrotu do czasów kiedy toczyło się normalne życie. Koncert był rytuałem pożegnania. To wspomnienie ludzi, którzy byli częścią miejsca, w którym żyjemy. Uczczenie żydowskiej historii wtopionej w ulice miast i świątyń, to modlitwa za zmarłych. Kołysanie dusz. Tym bowiem są kołysanki – cichą modlitwą, nadzieją i prośbą o spokojny sen. Choć po koncercie zasnąć było trudno …

 

Dodaj komentarz